Łączna liczba wyświetleń

piątek, 21 stycznia 2011

Rozdział 7: Spoko, a masz deske?

Byłam zła na niego że mnie okłamał, ale też że nie przyszedł. Dziwne... nie chce się w nim zakochiwać, ale gdy go zobaczyłam po raz pierwszy przeszły mnie dreszcze, do tego przyjemne...

... Rozmyślałam aż w końcu zasnęłam. Rano obudziło mnie szczekanie psa, no tak Nero chce wyjść na dwór. Zwlekłam się z łóżka, zeszłam na dół i otworzyłam taras, a Nero wybiegł na dwór. Zerknęłam na zegarek była już 10.00, Chris i Caitlin jeszcze spali, więc postanowiłam zrobić śniadanie. Poszłam do pokoju, wzięłam  (klik) i weszłam do łazienki. Gdy byłam już ubrana zbiegłam do kuchni i przygotowałam kakaowe naleśniki, gotowe na talerzach położyłam na stole i posypałam cukrem pudrem. Chris i Caitlin pewnie poczuli zapach , bo tak biegli po schodach że sobie prawie nóg nie połamali.
C: Naleśniki?! Kocham naleśniki!!!
Ch: Ja też!!!!!! - Wydarli się na cały dom, i zaczęli pochłaniać posiłek.
C: Chris opanuj się! Pali się czy co?!
Ch: Taaak, bo wy mi zaraz wszystko zjecie.
Po skończonym posiłku wzięłam naczynia i spojrzałam na talerz od Chrisa
K: Ten twój talerz to nawet myć nie trzeba, tak go wylizałeś.- Spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka i wystawiłam jęzor. Chris i tak nie załapał o co chodzi. Włożyłam brudne naczynia do zmywarki, a Caitlin i Dziecko Specjalnej troski (dop.aut. Chris, jakby ktoś nie załapał ;) poszli się ubrać. Po 5 minutach zjawił się Chris.
K: Ooo... Szybki jesteś, a gdzie Caitlin?
Ch: Jeszcze się ubiera. Co dziś robimy? Bo Cait idzie do koleżanki i zostaje na noc.
K: Nie wiem  wymyśl coś, a może nauczysz mnie jeździć na desce?
Ch: Spoko, a masz deskę?
K: No właśnie idziemy kupić.- Puściłam oczko i pobiegłam do pokoju. Do torebki (klik) wrzuciłam potrzebne rzeczy, usta musnełam błyszczykiem i zeszłam na dół.
K: Gotowy?
Ch: Jasne.
Szlismy powoli. Chris mówił wszystkim Cześć lub Dzień dobry, a ja się czułam jak odrzutek. Fajnie tu jest, ale brakuje mi Cami i Mike'go, mam nadzieje że rodzice im pozwolą przyjechać tu na wakacje.
K: Ty znasz ty wszystkich ludzi?
Ch: Nie...
K: Aha i tak poprostu mówisz wszystkim "cześc"?- Zapytałam dławiąc sie smiechem. Chris nie odpowiedział tylko sie wyszczerzył. Bylismy już pod centrum handlowym. Weszlismy do środka, było tam peło sklepów, Bałam pod wrażeniem, jeszcze takiego czegoś nie widziałam. Chris zaprowadził mnie do sportowego sklepu, było tam pełno desek i butów. Wybrałam sobie deske (klik) i poszłam zapłacić.
Ch: ładna ta twoja deska.
Ch: Wiem, w końcu ty mi pomogłeś wybrać.- Poczochrałam go po czuprunie  i wystawiłam jęzor, a on się wyszczerzył. Do parku szlismy 5 minut, usiedlismy na ławce.
K: Chris, czy ten chłopak po drugiej stronie to Justin...?
Ch: Chyba tak...- Obydwoje niewieżylismy własnym oczom, Justin lizał sie z jakimś plastikiem.
K: Choć idziemy pojeździć, nie mam...
Ugryzłam się w język, nie chciałam żeby Chris coś sobie pomyślał. Wiedziałam że zaraz wszystkim rozgada jak sie dowie że cos czuje do JB. Teraz to już nic nie czuje, Justin to konpletny Depil, najpierw to kłamstwo teraz to, pewnie sie puszcza z pierwszą lepszą...
 
                                                                     ***
Jest rozdział 7 mam nadzieje że się wam podoba ;*** Niestety mam kare na komputer i nie często będę pisała ;( Błagam piszcie komentarze, bo mam wrażenie że nikt tego nie czyta, a jeśli nie możecie to prosze piszcie na gg 22748429 ;) Lovciam was ;*** Do NN <333

3 komentarze: