Łączna liczba wyświetleń

piątek, 14 stycznia 2011

Rozdział 6: Hej słonko śpisz?

Zadzwonił telefon i wyswietlił się nieznany numer. Odebrałam i usłyszałam znajomy głos:
J: Hej sorry ale nie moge przyjść, moja siostra ma wysoką gorączkę i teraz jedziemy z mamą do szpitala.
K: Nie szkodzi i mam nadzieje że nic jej nie będzie.
J: Taa... ja też. Musze kończyć jutro sie spotkamy. Pa
K: Ok, pa. - No to Justin nie przyjdzie, hmm... co ja mam teraz robić? O.o.O już wiem, zadzwonie do Cami.
Rozmowa telefoniczna:
K: No hej, co tam u was słychać?
C: Jesteśmy z Mike'm w parku i jemy lody.
K: Mmm... też bym zjadła. A tak wgl. to czemu nie dzwonicie, stęskniłam się już za wami.
C: My też to opowiadaj jak tam jest?
K: Pięknie, mieszkam w wielkim domu jest prześliczny i bardzo duży. Niedaleko jest plaża, jeszcze tam nie byłam, ale pewnie niedługo pójdziemy.
C: A jakis przystojniak się pokazał?
K: No mozna tak powiedzieć, ale niewiem czy cos z tego bedzie bo on jest gwiazdą, a gwiazdy wiesz jakie są: rozpieszczone, wredne myślą tylko o sobie... Zobaczymy moze on wcale taki nie jest wydaje się spoko.
C: A kto to? Skoro gwiazda to pewnie go znam.- Zastanawiałam sie czy jej powiedzieć. Cami jest wielką fanka Justina i pewnie dostanie warjacji. Ma cały pokój w plakatach, wszystkie płyty, gazety, 4 koszylki i torbe. Ma na jego punkcie swira..
K: Tak znasz go, to... Justin Bieber.- No i tak ja myslałam w słuchawce telefonu usłyszałam wielki pisk.
M: Ładnie mnie urządziłaś teraz tak mji bedzie piszczeć cały dzień.
K: Trudno nie matw sie przeżyjesz. Mike spotkałam twoich rodziców, mieszkają 3 domy dalej. A może przyjedziecie, są przecież wakacje? Ty bedziesz mieszkał u siebie a Cami u mnie.
M: Spokojnie, oddychaj. W sumie są wakacje więc czemu nie. Tylko mama Cami musi sie zgodzić. Katy my juz musimy kończyć. Pa i pozdrów wszystkich!
C: Pozdrów odemnie Justina!- Wykrzyneła mi do słuchawki aż mnie ucho zabolało ona serio ma świra na jego punkcie.
K: Spoko pozdrowie. Ja też juz musze konczyć, zadzwonie jutro Papatki.
Gadałam z nimi do 12.00 jestem strasznie zmęczona. Przebrałam się w piżame (klik), wslizgnęłam pod cieplutką kąderkę i zasnełam jak dziecko. W nocy obudził mnie telefon:
/Rozmowa telefoniczna/
J: Hej słonko śpisz?
K: Po pierwsze od kiedy mówisz do mnie słonko? A po drugie tak śpie!!!- Wydarłam sie do słuchawki i rozłączyłam się. Dzwonił Justin, mało tego był nawalony. Czyli nie jechał do szpitala z siostrą tylko był na imprezie!
K: Kretyn...!- Wrzasnęłam tak ze chyba wszystkich obudziłam.
Ch: Jaki kretyn? A i Justin nie ma siostry. Aż tak co zalerzało zeby przyszedł?
K: Wcale mi nie zalerzało, ale mógł powiedziec że woli iść na impreze , a nie bezczelnie kłamać.
Byłam zła na niego że mnie okłamał, ale też że nie przyszedł. Dziwne... niechce sie w nim zakochiwac, ale gdy go zobaczyłam po raz pierwszy przeszły mnie dreszcze, do tego przyjemne...

2 komentarze: