Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 21 sierpnia 2011

Rozdział 28:Justin.. ty.. ty płaczesz?




K: No, ten szpital jest w Brocsfort.
J: Gdzie?!
K: Za centrum.
J: No dobra jakoś dojedziemy.- Ruszyliśmy. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy ze sobą. Ciągle leciały piosenki Biebera z jego płyty. W pewnym momencie Justin staną na poboczu.
K: Co jest?
J: Bez paliwa... i zgubieni.....


...-Nie wkurwiaj mnie nawet...
- Kate.. przepraszam. Wiem, że nawaliłem.. no ale nie wiedziałem że już nie ma paliwa.
- W chuja sobie wsadź to swoje przepraszam.!!!- Wyszłam z samochodu i zaczęłam iść przed siebie.
Usłyszałam jak drzwi od samochodu się zatrzaskują. Justin podbiegł do mnie.
- I niby co chcesz teraz zrobić.?
- Na pewno tu z tobą nie zostanę.
- Kate.! Zaczekaj..- Stanęłam. Justin przybliżył się do mnie.
- Przecież mnie kochasz... nie pamiętasz?-przewróciłam oczami.
- Kochasz mnie prawda.?
- Justin.. nie teraz. Mam ważniejsze sprawy! Muszę jechać do mamy.!
- Jest coś ważniejszego ode mnie.?
- Wyobraź sobie, że tak.!! Mam cię dość! Nara!- Byłam ostro wkurwiona. Miałam ochotę mu przypierdolić.
Ruszyłam ulicą przed siebie. Żadnych samochodów przejeżdżających, żadnych domów. Nikogo... byliśmy na jakimś zadupiu! Nawet nie wiedziałam którędy wrócić do domu. Zmęczona usiadłam na ulicy.. Rozpłakałam się, czułam że jestem bezsilna. Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Podniosłam głowę i zobaczyłam Justina. 
-Przepraszam. - Wydukał.
- Wiem, że nawaliłem i wgl., chciałbym to wszystko naprawić.
- Taa? To znajdź drogę do szpitala, albo spierdalaj i nie wracaj!!- Złapał mnie za rękę i przyciągnął do pozycji stojącej.
- Kocham cię.. i nigdy nie zostawię.!!
- Tsaa.. fajnie.- Przewróciłam oczami.
- Nie.. teraz miałaś powiedzieć 'Ja tez cię kocham, i nie pozwolę odejść'.
- Może później.- Machnęłam ręką. 
- Acha, fajnie. Dobra ruszamy. Idziemy... w tą stronę.- Wskazał palcem przed siebie. Ruszyliśmy trzymając się za ręce. Po dość długiej i meczącej drodze zauważyłam, parę domków. Szliśmy dalej i było ich coraz więcej.
- Justin, chyba już nie daleko.
- Tak.! O.. i mam zasięg.- Spojrzał na wyświetlacz od telefonu. Przytuliłam się do niego. Objął mnie z całej siły. Kocham go.. za to że jest. To mi wystarczy.
- To co idziemy dalej? - Spojrzałam mu prosto w oczy. Łza spłynęła mu po policzku.
- Justin.. ty.. ty płaczesz?
- Nie... to ze szczęścia.
- Och skarbie.. przecież wiesz, że cię kocham jak nikogo innego.
- Tak wiem.. i nie dam cię nikomu skrzywdzić.- Pocałowałam go.  Chciałam tym wyrazić moje uczucia co do niego. Chciałam mu pokazać jak bardzo go kocham i podziękować za to, że 
zawsze jest przy mnie. Miałam wrażenie, że ten pocałunek trwa wiecznie. Z niechęcią puściłam jego usta.
- Mógłbym tak całe życie...
- Ja też kochanie.. ja też.
Staliśmy na chodniku. Co jakiś czas przejeżdżało jakieś auto. Justin zadzwonił po taksówkę. Po chwili nadjechała. Wsiedliśmy, a Justin podał nazwę szpitala w którym leżała mama... CDN






                                                                            ~~~~


No i jest rozdział.. ;] Podoba się? ;D Tak go szybko pisałam i może jest troszkę nie dopracowany.. xDee Dzisiaj obóz z moimi skarbami!! Już się nie mogę doczekać.. wracam za 10 dni! Czyli 31 sierpnia, ale obiecuję że jak wrócę to zaraz dodam nn! Khm Was.!! I dziękuje za te wszystkie komentarze.. ;*
I wiecie.. jak wrócee to nie chce widzieć '0 komentarzy' tylko '10 komentarzy' Więc się proszę postarać ; P  ♥







poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Rozdział 27:Dziękuje że jesteś.


K: Macie?
J: Mamy.
K: Świetnie. Dajcie je do lodówki.
Ch: Szybko! Rodzice przyjechali. - Chris wpadł jak oparzony do domu. Złapał reklamówkę z piwami, która trzymał Justin i pobiegł do kuchni.
J: Ehem.. coś mi się należy. - Musnęłam jego usta.
K: Dziękuje.- Złapał mnie w tali i przysunął do siebie.
J: Kocham cię.- Wyszeptał do ucha i czule pocałował w szyje....

... Do domu wpadł wujek i przerwał nam nasze czułości.
W: Kate!! Dzwoń po karetkę! Twoja mama zasłabła!!
K: Co?!- Pobiegłam szybko do niej. Leżała przed autem. Nie wiem nawet czy oddychała. Cała się trzęsłam, dotykałam ją po twarzy i wołałam 'Mamo! Obudź się!'. Ale to nie pomagało.
Usłyszałam jak Justin rozmawia z kimś przez telefon. Dzwonił do szpitala. Shirl i wgl. wszyscy się zlecieli. Ja z ciocią siedziałyśmy przy mamie. A wujek odganiał Chrisa i Shirl i mówił żeby poszli do siebie. Nachyliłam się nad mamą i próbowałam nasłuchiwać czy oddycha, ale był taki szum, że nic nie słyszałam. Ciocia stwierdziła ze puls jest, ale bardzo słaby.
K: Ciociu pomóż jej.!!! Przecież... MAMA ZARAZ UMRZE!!!- Zaczęłam się wydzierać. Justin podszedł do mnie, przykucnął i mocno mnie objął.
Zaczęłam płakać. Nie mogłam się powstrzymać, aż się zanosiłam z płaczu. Justin cały czas powtarzał że wszystko będzie dobrze. Powoli się uspokoiłam, ale karetki nadal nie było.
Złapałam mamę za rękę, bardzo mocno. Nie miałam zamiaru puścić. Na podjazd wjechała karetka. Ratownicy kazali się wszystkim odsunąć.
Nie chciałam puścić mamy. Zacisnęłam zęby i odeszłam. Justin mnie objął, a lekarze podeszli do mamy. Coś przy niej robili, było jedno wielkie zamieszanie. Nie chciałam się na to patrzeć, obróciłam się tyłem i wtuliłam w Justina.
K: Dziękuje że jesteś.
J: Już zawsze będę.- Powiedział czule i pocałował mnie w czoło. Obróciłam się i widziałam, że zabierają mamę na noszach. Lekarz podszedł do cioci i coś do niej mówił, a ona tylko potakiwała. Odjechali, podbiegłam do ciotki.
K: I co? Co powiedział?
C: Nie wiadomo co się stało. Możliwe że to śpiączka. Kazał się narazie nie martwić.
Kate skarbie idź się połóż jesteś wykończona, już jest późno. Jutro z rana pojedziemy do mamy.
K: Nie możemy teraz?!
J: Słyszałaś?  Nie marudź! Idź się połóż! 
 Pożegnałam się z Justinem i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Przez kilka godzin przekręcałam się z boku na bok. W końcu zasnęłam.
 Obudziłam się o 7 rano. Zerwałam się z łóżka. Pierwsza moja myśl to 'Mama'. Pobiegłam do łazienki, ubrałam się (klik). Przemyłam twarz, nałożyłam tusz do rzęs i zbiegłam na dół. W kuchni była ciocia.
K: Ciociu, jedziemy? 
C: Kate skarbie przepraszam cię najmocniej, ale ja teraz nie mogę jechać.  Dzwoniłam do szpitala, ale niczego się nie dowiedziałam, a teraz jestem pilnie wzywana do pracy. Wrócę o 12 to wtedy możemy jechać. Chyba, że poprosisz Justina i on z tobą pojedzie.
K: Dobrze ciociu. To ja lecę do niego. Pa!- Wybiegłam z domu i pobiegłam do domu na przeciwko. Zapukałam. Nikt nie otwierał. Lekko nacisnęłam dzwonek. Po chwili usłyszałam kroki, drzwi się otworzyły i zobaczyłam zaspaną Pattie.
K: Em.. Dzień dobry. Przepraszam, że panią obudziłam, ale mam ważną sprawę do Justina.
P: Nic się nie stało, proszę wejdź Justin jest u siebie. Pierwsze drzwi na prawo. 
K: Tak wiem, dziękuje. - Weszłam po schodach. Lekko zapukałam i weszłam. Justin słodko spał w samych bokserkach. Tak ślicznie wyglądał w rozczochranych włosach. Podeszłam do niego i usiadłam na łóżku. Położyłam rękę na jego twarzy i pocałowałam w usta. Nie zdążyłam się oderwać, bo wepchnął język do moich ust. Całowaliśmy się przez chwilę, w końcu puścił moje usta.
J: Tak to mogę się budzić codziennie.- Przyciągnął mnie do siebie i znów pocałował, tym razem już pewniej. 
K: Justin mam do ciebie prośbę. Pojedziesz ze mną do szpitala, do mamy? Ciocia nie może.
J: Och.. pewnie, że pojadę. Poczekaj tutaj, tylko się ubiorę.- Poszedł do łazienki. Po chwili wrócił, gotowy do wyjścia. Był szybszy niż przypuszczałam. Zeszliśmy na dół. Justin zrobił nam kanapki z serem i wyszliśmy. Wsiadłam do samochodu obok Biebera.
J: To gdzie jest ten szpital?
K: Eee.. nie wiem.
J: Jak nie wiesz? To jak chcesz tam dojechać?
K: Zupełnie wypadło mi to z głowy. Poczekaj zadzwonię do cioci..
*Po rozmowie telefonicznej*
K: No, ten szpital jest w Brocsfort.
J: Gdzie?!
K: Za centrum.
J: No dobra jakoś dojedziemy.- Ruszyliśmy. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy ze sobą. Ciągle leciały piosenki Biebera z jego płyty. W pewnym momencie Justin staną na poboczu.
K: Co jest?
J: Bez paliwa... i zgubieni..... CDN (Dedyk dla @Cheesburgerowej i Klaudii ;* !! Dzięki, że jesteście ; D )






                                                                               ~~~~
Dodałam. Ale jest krótki. Teraz mam przez cały tydzień treningi, ale postaram się dodać. Za tydzień obóz... 10 dni. Dziękuje wam za te wszystkie komentarze i proszę o jeszcze ; * Jeżeli macie jakieś swoje ulubione kawałki to możecie podać tytuły w komentarzu.. chętnie wykorzystam do bloga.!! Z góry dzięki ;P Kocham was.! Miłego komentowania ; P ♥

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Rozdział 26:Cześć. Jestem Jaden.



Sh: Jak ci się to udało, że się nie dowiedzieli?
K: Nie wiem... sama się dziwię. Tylko jak oni teraz nie kupią tych piw to mamy przejebane.-Drzwi się otworzyły. Wszedł Justin, a za nim Chris.
K: Powiedzcie, że macie. 
Ch: Mamy.
K: Serio? Gdzie?
J: Nie mamy... nie żartuj sobie Chris...

... K: To macie czy nie?! - Wkurzyłam się. To jest poważna sprawa, a oni sobie żartują.
J: Spokojnie...
Ch: Justin, nie żartuj sobie. Mamy.
Sh: Tak.? Gdzie? - Shirl podeszła do Chrisa i złapała go w kroczu.
K: Shirl..?
Sh: Cii... Teraz mnie nie okłamie.- Puściła mi oczko. Justin się dziwnie spojrzał. Zignorowałam to.
Ch: Yyy... są.., to znaczy...
J: Chris chciał powiedzieć, że już jest wszystko załatwione i za pół godziny je dostaniemy.- Shirl spojrzała na Chrisa spod byka. Później zerknęła na Justina. 
Sh: Tak Chris?
Ch: Tak.- Musnął jej usta.
K: No czyli wszystko jasne. A wy macie po nie iść..?
J: Tak. Moi koledzy będą czekali na nas, zabierzemy je i szybko przyjdziemy. Kiedy wasi rodzice wrócą?
K: Pewnie im zejdzie w tym sklepie z 2 godziny więc nie ma się o co martwić.- Uśmiechnęłam się do nich. Odwzajemnili uśmiech. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Wtuliłam się w Justina. Siedzieliśmy tak i oglądaliśmy jakiś film. 
J: Która jest godzina?
Ch: Twoja ostatnia.- Chris się zaśmiał.
J: Ale śmieszne.
Ch: Wiem.
K: Jest 13.
J: No to idziemy. Chris, zbieraj się.
Ch: Nie chce mi się.
J: Chris.!
Ch: Dobra idę.. nie drzyj się tak.- Wstał ospale z fotela i wyszli. Zauważyłam że Shirl zasnęła. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam.
JS( Jaden Smith): Cześć. Jestem Jaden. Ty jesteś Kate? Dziewczyna Justina?
K: Cześć. Yy.. tak. Skąd wiesz?
JS: Justin mi dużo o tobie opowiadał. A jest on może u ciebie? Bo dzisiaj do mnie dzwonił i mówił, że jak tylko bd w Atlancie to mam go odwiedzić. No to jestem.
K: Opowiadał o mnie? Wow! Wiesz.. Justina nie ma. Wyszedł na chwile z Chrisem, ale zaraz wróci. Wejdź.- Wszedł do środka. Rozglądnął się i uśmiechnął.
K: Poczekaj tu chwilę.- Poszłam do salonu obudzić Shirl.
K: Shirl, wstawaj. Jaden przyjechał.-Zerwała się z kanapy.
Sh: Kto przyjechał.?!
K: Jaden Smith.
Sh: O boże.! A ja taka nieuczesana!
K: Nie panikuj. Jesteś piękna jak zawsze. - Wystawiłam jęzor.
K: Jaden.! Chodź.!- Przyszedł na widok Shirl tak się wyszczerzył, że ledwo nie parskłam śmiechem.
Sh: Cześć. Jestem Shirl.
JS: Cześć... ee.. Jestem...ee..
Sh: Jaden.
JS: No... no.. właśnie.
K: No... super. Rozgość się. Ja zrobię herbaty.- Poszłam do kuchni. Robiłam herbatę i słyszałam tylko śmiech Shirl. Tylko to nie był zwykły śmiech, bardziej taki chichot. Jaden wpadł po uszy. Widać, że się zakochał. Dostałam sms. Justin:


" Są już twoi rodzice? ;* "


Odpisałam tylko " nie". I usłyszałam otwierające się drzwi. Podbiegłam do nich.
K: Macie?
J: Mamy.
K: Świetnie. Dajcie je do lodówki.
Ch: Szybko! Rodzice przyjechali. - Chris wpadł jak oparzony do domu. Złapał reklamówkę z piwami, która trzymał Justin i pobiegł do kuchni.
J: Ehem.. coś mi się należy. - Musnęłam jego usta.
K: Dziękuje.- Złapał mnie w tali i przysunął do siebie. 
J: Kocham cię.- Wyszeptał do ucha i czule pocałował w szyje.... CDN








                                                                               ~~~~
No to jest nn, ten wydaje mi się jakiś lepszy niż inne. Ale to już wy ocenicie same xDee. Liczę na dużo komentarzy. A i chciałam polecić fajnego bloga... http://dreams-are-to-meet.blog.onet.pl/ Jest naprawdę świetny i trzyma w napięciu ; ) Kolejny rozdział pojawi się za... no nw jak ładnie poprosicie to za kilka dni  ; D. Pozdrawiam ♥ Khm. ; *