Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 8 maja 2011

Rozdział 17: Będzie żyła?

Podkład do rozdziału Pink

Dotarliśmy, w szpitalu już była mama Kate. Cała zapłakana siedziała na krześle w poczekalni. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam, wiem że w tym momencie potrzebuje wsparcia.... 

Ona pewnie nic nie wie o Justinie i o tym liście. Narazie nic jej nie powiem. Chwile potem przyszedł lekarz.
M: Panie doktorze co się dzieje z moją córką? Będzie żyła?
D: Narazie jeszcze nic nie wiadomo. Wiemy tylko, że pani córka się nie próbowała ciąć, lecz zażyła leki, przez które może zapaść w śpiączkę. Robimy co w naszej mocy, aby się tak nie stało. Tymczasowo przeprowadzamy badania, za niedługo będzie wszystko wiadomo.
M: Dziękuje Doktorze.
D: Proszę mi nie dziękować, taka jest moja praca.- Uśmiechną się lekko i poszedł.
  Było już bardzo późno, mama Kate pojechała na chwilę do domu. Ja, Chris i Justin zostaliśmy. Zasnęłam u Chrisa na kolanach. Gdy się obudziłam Chris spał, a Justin stał przy szybie od sali w której leżała Kate i płakał. Usłyszałam jak coś mówi...
J: Kate, przepraszam za wszystko, co w życiu złe. Przepraszam za to że, płakać mi się chce. Przepraszam za krzywdy tobie wyrządzone. Przepraszam za prawdziwą miłość nie ujawnioną w porę
Przepraszam Cię Kotku jak mono tylko potrafię Lecz kochać już na wieki Cię będę, bo inaczej żyć nie umiem.
Sh: Zalerzy ci na niej prawda?- Zapytałam i podeszłam do niego. On tylko spojrzał na mnie i całkiem się rozpłakał. Nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam. Przez chwilę myślałam o tym liście od Justina, i zastanawiałam się czy go o niego zapytać.
Sh: Justin..? Yyy... jakby ci to powiedzieć.... Widziałam list który napisałeś do Kate na Twitterze i on nie był zbyt miły....
J: Słucham..? Jaki list?
Sh: Ehh... tak myślałam że ty tego nie napisałeś. Wiesz, może później ci pokaże.
J: Czyli... czyli to przeze mnie...? 
Sh: Nie, bo to nie ty napisałeś....
J: Ale, ale... ona myśli że to ja napisałem. To wszystko moja wina!!!!- Krzyknął i wybiegną ze szpitala, przez chwilę biegłam za nim, ale zgubiłam go gdzieś w lesie... sama się też zgubiłam. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie mam iść, szłam powoli przez ciemny las. Było już bardzo późno, łaziłam tak chyba przez 2 godziny, nawet zasięgu w telefonie nie miałam. Cała pogryziona przez komary, dotarłam na jakąś ulice. Niestety po drodze nie przejechały żadne samochody, żywej duszy nie wiedziałam od paru godzin. Dotarłam do jakiejś wiochy, gdzie złapałam zasięg. Zadzwoniłam do Chrisa, ale nikt nie odbierał. No to została mi mama Kate, także nic. I co jestem zdana sama na siebie. Zadzwonił telefon, jak zobaczyłam że to Chris to aż mi ulżyło.
/Rozmowa telefoniczna/
Sh: Hej skarbie... zgubiłam się gdzieś w lesie. Przyjedziesz po mnie?
Ch: Gdzieś w lesie? To znaczy gdzie konkretnie?
Sh: No nie wiem, namierz mnie masz przecież lokalizator w telefonie.
Ch: Ahh.... całkiem o nim zapomniałem. Już jadę. A nie wiesz może gdzie jest Justin?
Sh: Po drodze ci wszystko opowiem. Czekam. 
/ Koniec rozmowy/


Zaczął padać deszcz..., usiadłam gdzieś w rowie pod drzewami. Powoli zaczęło się robić jasno. Chrisa długo nie było. Nie mogłam się do niego dodzwonić, myślałam tylko o tym co jeszcze może się dzisiaj stać. Cholerny dzień, wszystko się wali. Łza spłynęła mi po policzku, cały czas powtarzałam sobie, że nie mogę się poddać, usze być silna. Wstałam i otarłam łzy, powiedziałam głośno do siebie "Kate mnie teraz potrzebuje". Poszłam przed siebie. Było już całkiem jasno, co się  mogło stać, że Chris nie przyjeżdża. I właśnie w tym momencie nadjechał samochód w którym siedział Ryan i Chris. Wsiadłam do auta.
Sh: Zamknąć się i zawieść mnie prosto do domu. Jestem cała mokra i zmęczona, nie mam siły. Jechaliście tu ponad 3 godziny. Gdzie my wgl jesteśmy?
Ch: Sam nie wiem, ale bardzo daleko od domu. Nie marudź tylko się połóż i śpij. Jak będziemy na miejscu to cie obudzę.


Dojechaliśmy do domu.
Sh: Ja idę się odświeżyć, wy poczekajcie w salonie.
R: Ok, ale szybko.
Weszłam na górę, ogarnęłam trochę pokój i poszłam się odświerzyć. Przebrałam się (klik), pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół. Chłopcy oglądali coś w TV, na temat Biebera. Mówili, że: " Znany wszystkim nastolatek Justin Bieber zaginął tej nocy wybiegając ze szpitala w którym leży jego tymczasowa dziewczyna. Wszystkie fanki są zdruzgotane tą wiadomością.  Mamy nadzieję, że młodemu piosenkarzowi nic nie grozi i szybko się znajdzie" Oprócz tego, było pełno zdjęć jak Justin wybiega ze szpitala a ja za nim.
Ch: Shirl możesz mi dokładnie opowiedzieć co się stało? 
Sh: Bo to było tak......-Opowiedziałam im całą historię.
Ch: Ehh... trzeba jechać go szukać. Ryan zawieziemy Shirl do szpitala i pojedziemy na policję. Poszukamy go troszkę. Mam nadzieję,że nic mu nie jest....CDN (Dedyk. dla Małej ;] Julki ;** I Rudej ;P) 




                                                                            ***
Ahh... i jest nn ;] Miło mi, że tyle osób to czyta ; p I dzięki za wszystkie komentarze ;** Za niedługo następny ; ]                                                     

13 komentarzy:

  1. Cudoo ! No boskie !! Ale co takie krótkie ?

    OdpowiedzUsuń
  2. świeeetne! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hah .. fajne ale krótkie.. a gdzie ja ?klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskoo ! Dawaj dalej !

    OdpowiedzUsuń
  5. super!!!! Zapraszan do mnie na:
    www.justinbieberekme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!!Czekan na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Supci! Jest superanckie!!! 6 komentarz.... co za tym stoi kolejny rozdział....?

    OdpowiedzUsuń
  8. popłakałam się. Rozdział super. czekam na nn ;) strasznie wciąga :D

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog . ;) zapraszam na mojego www.always-be-mine.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. łoj Boże łoj Boże łoj Boże mam nadzieje ze sie wszystko dobrze skanczy a to z tym przepraszaniem to skad wytrzasnelas? to bylo w jakies jego piosence czy to jakis wiersz kogos czy sama wymyslilas? :D:D

    OdpowiedzUsuń