Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 grudnia 2010

Wstałam o 4.00 za godzine mam być na lotnisku z mamą. Wygramoliłam się z łóżka i poszłam do łazienki się wyszykować. Zeszłam na dół, śniadanie było na stole. Siadłam do stołu i zaczełam pochłaniać posiłek. Po zjedzeniu pobiegłam na góre po rzeczy, mama już czekała przed domem. Wpakowałyśmy walizki do bagażnika i odjechałyśmy taxówką. Gdy juz byłyśmy na miejscu to był straszny tłok. Po długiej odprawie wsiadłyśmy do samolotu i odleciałysmy. Podróż była bardzo męcząca. Gdy już byłyśmy na miejscu to zobaczyłam na lotnisku Chrisa i Caitlin.
K:Hej jak ja dawno was nie widziałam.- Powiedziałam i mocno się do nich przytuliłam.
Ch(Christian): No jakieś 5 lat.- Powiedał i wystawił swój aparacik.
C(Caitlin): Tak, tak pogadacie sobie w domu a teraz w droge.- Westchneła i gestem ręki pokazała nam taksówke stojącą przed wyjściem.
Pan kierowca wyszedł z pojazdu i wziął nasze walizki a my wsiedliśmy do samochodu. Na miejsce dojechaliśmy po 30 minutach. Zabraliśmy walizki z mamą a Christian nam pomógł. Stanęłam przed domem jak słup nie wierzyłam w to co widze, 5 lat temu był tylko mały domek w którym ledwie się wszyscy mieścili, a teraz to wygląda jak dom z moich snów jest ogromny i taki piękny. Weszlismy do środka. Zaczełam wszystko powili zwiedzać. Kuchnia była duża i i bardzo ładnie urządzona, w salonie była wielka plazma, dwie białe sofy, mały sttoliczek i fotele także białe. Powoli zaczęłam wchodzić po schodach na góre. Na dzwiach pokoji były powieszone karteczki z imieniami. W koncu znalazłam swoją. Powoli uchyliłam dzrzwi, i zobaczyłam piękny fioletowy pokuj z balkonem. Stało tam wielkie łóżko było ono białe, biórko z krzesłem o którym zawsze marzyłam i.. drzwi, chyba do łazienki. Otworzyłam je powoli i miałam racje to były drzwi do łazienki. Nigdy nie pomyślałabym ze bede miała własną łazienke. Ale ku mojemu zdziwieniu ukazały mi się następne drzwi. Bez chwili zastanowienia poszłam zobaczyś do czego prowadzą, i zobaczyłam garderobe była mała w szafą, komoda i szafka na buty. Ze łazami w oczach zbiegłam na dół i zaczęłam dziękować cioci, mamie, wójkowi i kuzynom.
Ch: I jak ci sie podoba?
K: Żartujesz?! To jest dom marzeń! Jesteście kochani!!!
C: Tez tak mówiłam jak pierwszy raz tu weszłam.
Ch: To twraz idż się rozpakuj, pózniej pójdziemy na miasto.
S(Sarah): A obiad?
Ch: Och mamo zjemy na mieście.
S: No dobrze.
Zabrałam walizki i poszłam na góre. Zaczęłam sie rozpakowywać. Zajeło mi to jakieś 45 minut. Wzięłam ubrania i poszłam się wykąpac po podróży. Gdy wokonałam czynność wsadziłam telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Ubrana byłam w żółte rórki i niebiesko-fioletowe skaty. Bluzka była z krótkim rękawem, błękitna i z napisem "The show must go on". Christian juz na mnie czekał, a z nim jakis chłopak którego nie załam.
K: No to idziemy?
Ch: Yyy... No tylko na ciebie czekamy.
K: łehehehe... bardzo śmieszne.- Chłopak tylko stał i uśmiechał sie pod nosem.
Ch: Yyy.. przeciez wy się nie znacie. Katy to jest Justin, Justin to Katy.- Wydukał i puścił oczko do Justina.
J: Siema, miło cie poznać.- Powiedzał i wystawił swoje snieżno bałe zęby.
K: Chwila, chwila ja cie skąś znam? Czekaj ty jesteś Justin Bieber.
J: Tak tylko prosze nie piszcz.
K:Spoko nie będe.
J: Czyli ty nie jestes moją fanką? och nie nastepna antyfanka mam juz dość.
K: Nie martw się lubie twoje pisenki, ale nie jestem swirniętą fanką.- Westchnęłam i pusciłam oczko.
Ch: No tak wy tu gadu-gadu a mcdonald nam zamkną.
K: Och nie maródź, juz idziemy.- I wyszliśmy. Poznałam Justina na pierwszy rzut oka wydaje sie miły. Ma piękne czekoladowe oczy, znacznie ładniejsze niż na fotkach.
J: Z kąd jesteś?
K: Jestem z Polski, wiesz chociaż gdzie to jest?
J: No wiem a co?
K: to czemu nie chcesz odwiedzić swoje polskie fanki?
J: Niewiem mój menager mówi że tam sie nia obłaca robić koncertów.
K: A tam, nie słuchaj go. Widzałam na wielu polskich forach co one o tobie piszą. I naprawde nie uwierzyłbyś jak one cie wielbia, dzielą sie swoimi wrażeniami i uczuciami co do ciebie, ja byłam pod wrażniem.
J: Zastanowie sie nad tym, a pózniej mi pokażez co one tam piszą.
K: Spoko- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.
J: Masz ładny usmiech.
K: Dzieki ty też.- Odpowiedziałam i usmiechnęłam się najładniej jak mogłam a Justin sie tylko zasmiał.
Ch: Justin moze zostaniesz u nas na noc? Moi rodzice i mama Katy idą na impreze wrócą pewnie jutro wieczorem.
K: No to jest świtny pomysł.
Ch: Ma się ten talent.- I znów wyszczerzył swooje ząbki.
J: Pewnie ze zostane, moja mama napewno się zgodzi.
Doszliśmy do mcdonalda. Ja zamówiłam McChiken i cole, a Justin i Chris zestaw. No tak tego mażna się było spodziewać po Chrise, no a Justin następny dzieciak. Wrócilismy do domu, byłam wykończona więc poszłam wziąść gorącą kąpiel. Jeszcze dzisiaj przychodzi Justin nie wiem czy wytrzmam...


***

Siemka ;P Co tam u was słychać??? U mnie jest Goood, mam dzisiaj dobry humor więc napisałam!! Jutro swięta, moze dostaniecie ode mnie jakiś prezent ;) Kto nie moze dać koment. pisać na gg 22748429!! Do jutra ;***

1 komentarz:

  1. hehe... dzieki tb mam wene...^^ super czekam na NN :P
    wesołych świąt tak przy okazji :**

    OdpowiedzUsuń